Dziś odkryłam czego tak naprawdę przez cały czas się bałam...co zakłócało moje sny, budziło w nocy z krzykiem, nie dawało szansy na relaks w dzień... nie! to nie miłość tylko 'dorosłość' okazała się moim wrogiem. Wbrew pozorom to właśnie ona mnie powolutku zabija: kawałek po kawałku. Miłość jest tylko jedną z miliarda części z których składa się owa feralna 'dorosłość'. Inne to: ból,smutek, szczęście, uśmiech, zawód, strata, radość... ale ja wiem jedno... NIE CHCĘ DORASTAĆ!!!! ja zostanę na zawsze tą małą księżniczką, która wierzy w bajki i wróżby, w księcia na białym koniu, dozgonną miłość i wieczną młodość. Być może inni pomyślą że zwariowałam a przecież nie robię nic złego, tylko olewam dorosłość ;)
|