Wydaje ci się że czekasz wieczność. Rozgrzewka. Potem jeszcze dwie serie, jedna i słyszysz swoje nazwisko. Idziesz na start. Gwizdek, rozbierasz się. Słyszysz tylko: „na miejsca’’, głęboki oddech, wchodzisz w bloki i jesteś gotowa. Serce bije jak dzwon! Strzał: „buuuum” Wystartowałaś!
Jak szybko pobiegniesz? Na ile cię stać? Wygrasz? Dasz z siebie wszystko?
Biegniesz, widzisz przed oczyma tylko swój tor, słyszysz wspaniały doping kolegów i koleżanek. Powoli dopada cię zmęczenie. Czujesz, że twoje nogi zaraz eksplodują. Nie poddajesz się. Brakuje ci siły. Ostatnie metry... - finisz, ciemno przed oczami. Padasz na tartan. Patrzysz na tablice wyników. Życiówka?! Dałaś z siebie wszystko?! Perfekcyjny start?! Wszystko poszło zgodnie z planem?! (no czasami!).. Nadchodzi moment w którym uświadamiasz sobie że warto było się zmęczyć, ale wiesz że stać cię na więcej. Potrzeba wiary w siebie i pracy. Długie godziny treningu, ranne wstawanie, ból. Na tym to wszystko polega. I to jest piękne!
|