Właśnie wybiła północ. Wszędzie było ciemno i głucho. A ona siedziała samotnie oparta o ścianę i myślała nad swoim życiem. Tyle chciała by zmienić. Tyle naprawić. Może nawet cofnąć czas - ale to kompletnie nie wchodziło w grę. Żałowała wielu spraw, źle przemyślanych lub pochopnych decyzji. Była zła na siebie. Nabierała niechęci to świata..do życia..do ludzi..do samej siebie. W głowie tworzyły jej się trudne odpowiedzi, których sama do końca nie rozumiała. Czuła się jak dziecko, które nie potrafi poradzić sobie ze zwykłymi błahostkami. Czuła się nie kochana , jakby nieobecna w życiu swoich rodziców czy też przyjaciół. Było jej tak cholernie źle. Płakała - tak zwyczajnie płakała. Cały makijaż zjechał z jej twarzy tworząc jakby dziwny motyw malarski. Jakby źle uchwycony , rozmazany krajobraz.
|