siedziałam na polu na ulubionej ławce . mimo iż nie było zbyt ciepło , nie chciałam wracać do domu . w pewnym momencie usłyszałam czyjeś kroki . to był mój brat . zdziwiłam się , gdy usiadł obok mnie - w końcu zawsze odnosiłam wrażenie , że nienawidzi mojej osoby . żadne z nas się nie odzywało , a on wpatrywał się w ziemie . - sory młoda . wiem , że nienajlepiej cię traktowałem , ale obiecuję , że to się zmieni . - osłupiała patrzyłam na niego . widziałam , że było mu cholernie głupio i ta sytuacja nie była dla niego zbyt komfortowa . - spoko . - nie było mnie stać na nic więcej . zerknął niepewnie w moją stronę i uśmiechnął się . - choć do domu łajzo , już zimno . - mimowolnie uśmiech pojawił się na mojej twarzy . posiedział ze mną jeszcze chwilę i poszedł , a ja długo jeszcze siedziałam , rozkminiając to wszystko . ' wreszcie ' - powiedziałam sobie w duchu , a uśmiech spory kawał czasu mnie nie opuszczał . / vienne
|