Moja miłość jest czymś na styl... czajnika. Z początku wlano do niego zimną wodę, a do mnie złe uczucie. Gdy pojawił się ON, czajnik wstawiono na gaz. Powoli, bardzo powoli, gaz zaczął nagrzewać czajnik. Od czasu do czasu woda bulgotała tak jak ja: złością a kiedy indziej nagrzewała się do czerwoności. Teraz zaczyna się gotować. Gaz, którym jest ON, można w każdej chwili wyłączyć. On sam tego nie może zrobić. Ja, jako czajnik, również nie mogę zejść z gazu. To musi ktoś uczynić. A tego kogoś tu nie ma. Jesteśmy tylko my. I będę się gotować, dopóki gaz będzie włączony. A będzie włączony zawsze.
O to chodzi! O czajnik i gaz. A żeby był gaz, potrzeba butli. Butlą jest miłość. A przecież miłość może przybierać różne formy. Moją miłością, miłością czajnika, jest woda. Niby coś zwykłego, a jednak niemożliwego. A jak przyjemnego!
|