Siedziała na schodach , koło niej stała butelka whiskey, a łzy spływały po jej policzkach strumieniami, obrażała Go w myślach od najgorszych ... Usłyszała za sobą kroki, wstała ledwo trzymając się na nogach, wzięła butelkę w rękę i nie pewnym krokiem ruszyła przed siebie. Nagle ktoś złapał ją za ramię, była zbyt pijana, żeby odczuwać jakikolwiek strach, odwróciła się i powiedziała : - Mogę w czymś pomóc ?. - Wybacz mi. Nie musiała się przyglądać by Go rozpoznać.Łzy napłynęły jej do oczu. Przytulił ją mocno, a ona wybełkotała : - Co tak długo ? . / mmola
|