yhm. miałeś rację, gdy odchodząc mówiłeś, że to wszystko to była moja wina. chyba za mocno pokochałam, za bardzo zaufałam, zbytnio przyzwyczaiłam się do ciebie. Ja jak idiotka cały świat w twojej osobie streściłam, a ty przecież niczego mi nie obiecywałeś, prawda? bo przecież słowa "kocham cię" nie są obietnicą wiecznej miłości, tylko zapowiedzią przelotnego romansu, czyż nie...?
|