Siedzieli na ławce,
objęci,
patrzyli sobie bardzo głęboko w oczy.
Ona widziała w nich głębię, która hipnotyzowała,
on niezwykłą delikatność, nieśmiałość.
Trzymali się za ręce, jakby nie miało być jutra.
Ona miała dziwne przeczucie,
nie chciała od niego odejść,
miała ogromną potrzebę przebywania z nim.
Czuła, że coś się wydarzy.
Ale musiał iść do domu.
Pocałowali się na pożegnanie.
Ona poszła w swoją stronę, on w swoją..
Krzyknęła jeszcze ,,kochasz?''
Nie usłyszał co powiedziała,
ale odwrócił się i pomachał.
|