| Zadzwonił do niej,
 żeby powiedzieć o wypadku.
 Odebrała z uśmiechem na twarzy
 niczego nieświadoma.
 Z tym samym uśmiechem wykrzyczała:
*hej! kochanie!* 
 a on cicho, ledwo mówiąc oznajmił,
 że chce jej coś powiedzieć,
 ale prosi by się nie denerwowała.
 Zatrzęsły się jej ręce.
*Co się stało? Skarbie nic ci nie jest!?*
 Była zdenerwowana.
 Wyczuł to.
 Bał się jej reakcji.
 Nie chciał by płakała.
 Powiedział tylko krótkie:
*Kocham Cię*
 a ona pewna,
 że to jeden z jego żartów,
 obrażona rzuciła słuchawką.
 Na do widzenia dodała tylko:
*Jesteś podły! Kiedyś naprawdę Ci się coś stanie, a ja nie uwierzę!*.
 Ona siedziała z telefonem w ręku pewna,
 że zaraz znów zadzwoni i przeprosi,
 a on leżał na ulicy, płakał i krwawił.
 Nie chciał by się martwiła.
 Wolał by była obrażona, ale nieświadoma.. |