Patrząc w lustro sama nie była w stanie określić co widzi. Dobrze nie było, to pewne. Zmącona niepokojem i zmartwieniami czekolada jej wyrazistych tęczówek, nie biła już tym radosnym blaskiem, co wcześniej. Okrążone gęstym lasem ciążących rzęs powieki, nie nadawały już spojrzeniu tego samego, zmysłowego uroku. Roztargnione i błądzące wciąż źrenice, nie odbijały się już w ten sam sposób od krystalicznie gładkiej i przejrzystej powierzchni lustra; nie znajdowały w cudzym spojrzeniu tego samego ciepła i intrygi, spowodowanej wyjątkową postawą ich właścicielki. W jej nieprzeciętnie dużych oczach i hipnotyzującym spojrzeniu, nie było już żadnych pozostałości po utraconym pięknie. Jej wizytówki i znak rozpoznawczy odszedł w zapomnienie. To dowód na to, że było z nią gorzej niż przypuszczała; dotknęła głębszego dna niż była w stanie. Zmieniła się w to, czego od zawsze unikała i czym nigdy być nie chciała. Stała się intruzem dla samej siebie, była swoją własną apokalipsą..
|