Chciałabym wrócić do tych czasów gdy całe osiedle spotykało się na boisku, które w niczym nie przypominało dzisiejszych orlików, najpierw rano zakopywało się dziury w murawie, potem dzieliło na zespoły i wszyscy wspólnie grali do późnego wieczora, aż zastała nas ciemność w piłkę. Wszyscy. Nikt nie marudził,nikt się nie kłócił.Wszyscy byli jednością,najlepszymi kumplami. A teraz ? Z połową tych ludzi nie ma już kontaktu. To przykre.
|