00:02 budzi mnie pisk opon, i ryk motoru. wychodzę przed dom, chłopak cały we krwi. pyta się mnie policja, czy go znam. nie odpowiadam, stoję jak wryta. patrze cały czas w jeden punkt, jego twarz.po chwili ze łzami w oczach odpowiadam ze znam. potracił go samochód. przeżył. wrocilam do domu, zrobilam sobie gorace kakao, i ubralam sie i szybko pojechalam do szpitala, chociaz nie bylam pewna czy dobrze robie. spał. trzymalam go za reke, w pewnym momecie scisnal mnie, wyjąkał tylko słowa: " nie odchodź, bądź przy mnie cały czas, potrzebuje Cię "... momentalnie zaszkiły mi sie oczy. tak dlugo czekałam na te slowa
|