Godzina 4:00. Kuchnia. Mama. Brat. Ja. Na stole siedem pustych puszek piwa. Niekończące się rozmowy, ociekające szczerością. Zero ściemy. Rodzinne, przejebane rozkminy o życiu. I wtedy czuję, że nie ma nic wspanialszego. Nie ma większego skarbu niż rodzina i przyjaciele.
|