były szare dni
gdzieś po podłodze plątały się myśli
że lepiej nie mówiąc nic odejść
na moście ktoś złapał za dłoń
promieniem muśnięty ogrzał mi serce
blaskiem oczu przemówił bez słów
i podał pędzel
uśmiech wmalował w bladą twarz
skrzydłami zmiótł gorycz i odszedł
zostawił nadzieję, a zabrał strach
przed codziennością i powrotem
odzyskuję dawne kolory
|