Siedziała w ławce, rysując po kartce.. wypisywała jego imię i rysowała serduszka..po chwili trzasnela sie i powiedziała "co ja kurwa robię?! przecież go nie kocham!" łzy spływały jej po policzkach po chwili odwrócił się w jej stronę kolega,mówiąc "Ty go kochasz.." otarł jej ostatnią łzę z policzka i szybkimi ruchami kreślił coś na kartce .. Ponownie się odwracając położył mi pod ręką karteczkę..Odwrócił się do swojej ławki i skupił się na lekcji.Otwierając karteczkę,było napisane"Ja cię kocham ślicznotko, nie przejmuj się tym frajerem co nie umie docenić wspaniałej dziewczyny ;*" . I w tej chwili odzyskałam sens życia.
|