Jak byłam mała to miłość znaczyła dla mnie tyle , co gdzieś znaleziona stokrotka , która potem zwiędła , prawie nic . Miłość to był KEN i barbie , książę i królewna . Kiedy ktoś się całował, robiłam śmieszną minkę, mówiłam " fuj" i odwracałam głowę . Nie śniłam o niej , nawet nie myślałam . Nie chciałam , żeby jakiś chłopak mnie przytulał . Ważniejsze było układanie mebli w domku dla lalek i skakanie po kałużach . Teraz wszystko się zmieniło
|