Zdarza się, że deszczowe wieczory przesiaduję samotnie na ławce wciśniętej gdzieś w zapomniany kąt betonowej dżungli. Czekam - za czym? Przecież wzrokiem niczego nie poszukuję, przecież rękoma nie pragnę niczego złapać, przecież... nonsens, bezsens, absurd.
Kogo ja oszukuję?
Próbuję nieszczęśliwie zawisnąć w powietrzu. Próbuję wcisnąć się w burawą przestrzeń. Próbuję wplątać się w sieć niespokojnych oddechów. Tonę w szeptach.Drapię swoją beznadziejnością o ściany egoizmem wypełniam luki - rosnę z dala od wszystkich.
|