był sobotni wieczór.. siedziałam na placu zabaw z piwem w ręku patrząc czy nie idzie jakiś koleś z fajkami bo akurat mi się skończyły.. szedłeś Ty.. wysoki blondyn o niebieskich oczach. wachałam się do Ciebie podejść aż w końcu zebrałam odwagę i ruszyłam w Twoją strone.. zawstydzonym głosem zapytałam 'masz szluga?' Ty uśmiechnąłeś się do mnie i powiedziałeś 'taka ładna dziewczyna jak Ty nie powinna palić' od razu czułam, że załapałam buraka.. usiadliśmy na ławce i gadaliśmy przez parę godzin, opowiedziałam Ci całe moje życie i czułam jakbyśmy się znali dobre lata Ty z resztą też. było po pierwszej w nocy czas iść do domu gdzie od dwóch godzin czekała na mnie mama, szybko wymieniliśmy się numerem telefonu. pisaliśmy codziennie, dla Ciebie rzuciłam palenie, Ty dla mnie przepisałeś się do mojej szkoły. wszystko było cudownie.. a potem co? potem się obudziłam.
|