Z deka załamana stałam w szkolnej toalecie patrząc w lustro i pochylając się nad zlewem.Przyszły One, powiedziały ze musimy pogadac, nie miałam na to ochoty, ale mimo to pszłam z nimi. Usiadłyśmy na ławce tam gdzie zawsze siedziałam z nim, nie odzywałam się, byłam nieobecna zaczęły ''widzimy jak jebiesz sobie przez niego życie, martwimy sie o ciebie'' patrzyłam ciągle w podłoge, nie docierało to do mnie. Przytuliła mnie.. poczułam jej ciepło,a łzy wypełniły moje wyczerpane od niespania oczy 'on ma na ciebie wyjebane, już nic nie zmienisz' powiedziała.. poczułam ścisk w sercu, coś wyrwało moją nadzieję, upadła, zgasła. Mówiły dalej, słuchałam uważnie brałam każde słowo zaciekle je analizując..ich słowa wymazywały te jego, uśmiechnęłam się, wstałyśmy i poszłyśmy do klasy. Chwile jeszcze układałam to sobie w głowie. Cholernie mi to pomogło, otworzyło oczy, kocham je za to i jeśli powiesz, że przyjaźń nie istnieje poczujesz mój nóż na swoim gardle.
|