cz.2. Powoli uniosłam dłoń, zatrzymałam ją tuż przy jego policzku. Zapytałam spojrzeniem, czy mogę. Mrugnął. Zimną ręką powoli przejechałam po jego twarzy. On, jak mały szczeniak domagający się pieszczot, z zamkniętymi oczami obracał powoli głowę. Całował wewnętrzną część mej dłoni. Nagle złapał ręką mój kark i przysunął mnie do siebie. Nasze oddechy się połączyły. -Doprowadzasz mnie do szaleństwa.- szepnął i zrobił coś czego najmniej się spodziewałam. Puścił mnie, zimno gwałtownie wtargnęło do auta przez otwarte drzwi. Wyszedł. Szybkim krokiem szedł przed siebie. Po wielu dniach żałowałam, że patrzyłam wtedy na jego oddalającą się sylwetkę, gdyż ten obraz prześladował mnie później w najgorszych koszmarach.
|