Poszłam tam. Ubrana na czarno od stóp do głów. Stanęłam obok kumpli przeszywając wszystkich wzrokiem. Nawet czelność tej blondi mnie przeraziła, na coś takiego odziała się w róż. Ale cóż, nie miałam siły by z nią gadać. Spojrzałam na rodzinę ocierając kolejną spadającą łzę. Była cała jego klasa, znajomi, bracia. Wszystko nagle zamarło. I ta chwila, gdy zapuścili gnębiąca muzykę wkładając go do trumny. Nie wytrzymałam, łzy wypowiedziały się za mnie. Oparłam się o najbliższe drzewo chcąc być znów z nim, chcąc znów poczuć Jego obecność. Nie potrafiłam, czułam że umierałam z każdym centymetrem oddalania ode mnie jego trumny. Wiem, że gdzieś teraz nade mną jest. Wierzę w to, wierzę że kiedyś się spotkamy. / yezoo
|