Popatrzył na zdrapany lakier z jej paznokci i zaśmiał się całując ją w policzkek. Obdarowała go szerokim uśmiech i poczuła jak się rumieni - tak , to były początki . Szli przez miasto , trzymał mocno jej rękę i co jakiś czas chwytał w pasie. Z na przeciwka szli jego koledzy , rozluźnił uścisk i rzucił się w pogawędkę z nimi . - tak to był ciągdalszy. Pisał do niej co jakiś czas. Sprawiał tylko wrażenie zmartwionego. Ciągle mówił o swoich problemach nie obchodziły go jej problemy . - To było koniec. I tu wszyscy mają dylemat - czy prawdziwa miłość istnieje?
|