Połykasz łzy udając, że to wszystko wina tego romantycznego filmu. Zaciskasz w dłoniach kieliszek z czerwonym winem, a potem zagryzasz jego brzegi pozostawiając na szkle ślady szminki. Słyszysz za ścianą odgłosy młodszego brata bawiącego się w supermena, a rodzice wyszli na jakieś spotkanie. Końcowe napisy, a Twój płacz zamienia się w szloch tak głośny, że czujesz małą, pulchną rączkę na swoim policzku, a potem piskliwy głosik czemu lecą ci łzy. Gładzisz główkę braciszka, i całujesz w czoło, modląc się w duchu o to, żeby on nie wyrósł na takiego skurwysyna, który łamie perfekcyjnie serca. /esperer
|