Pojawił się wyważając drzwi do mojego życia, od progu zaczął krzyczeć o miłości i zarzekał się, że mnie kocha. Narobił niesamowitego zamieszania w moim dotychczasowo spokojnym i poukładanym życiu. Pomieszkał w moim sercu zaledwie kilka miesięcy, a następnie cichutko odszedł na paluszkach pozostawiając mnie z diametralnym bałaganem w sercu, życiu i głowie.
|