Siedząc na schodach, myślę po raz tysięczny o tym co by mogło być gdyby nie mój trudny charakter . Miałabym przyjaciółkę ? Zainteresowałby się mną jakiś chłopak ? Rozmawiałabym częściej i nie miałabym czasu na głupie rozkminy prowadzące mnie do stanu krytycznego psychiki... Zaciągnęłam się dymem, a szara śmierć buszowała mi po płucach. Napis na papierosach "Palenie zabija" w takich chwilach jak ta staje się bardzo zachęcający . Dobrze wiem, że jestem skazana na cierpienie. Powolna śmierć jest dobrym wyborem, by zniknąć ? Czemu akurat to - nie wiem, na prawdę . Może dlatego, że to ON nauczył mnie palić ? Jednocześnie odradzał to wszystko . Chyba widział co się ze mną dzieje i że staczam się, a depresja to będzie jeden z wielu problemów .
|