Siedziała na parapecie, trzymając w ręce papierosa. Miała gdzieś to, że w każdej chwili do pokoju mogą wejść jej rodzice. Kiedyś i tak musieli dowiedzieć się jaka była naprawdę, że ich mała księżniczka zniknęła wraz z odejściem jej księcia. Tylko on potrafił sprawić, że otwierała się na świat. Pokazywał jej rzeczy, których nie odważyłaby się sama zrobić. Spalała szlugi jeden po drugim, bo to pomagało jej uspokoić myśli. Przestało jej już zależeć na czymkolwiek. Nie płakała... zwyczajnie nie umiała. Znów powróciła ta zamknięta w sobie zołza. || zwariowana_mikki
|