Ze słuchawkami w uszach wracałam środkiem ulicy do domu.Było późno,a na ulicy panowała zupełna pustka.Niekiedy przeszedł jakiś przechodzeń z psem,czy zataczający się gówniarze,którzy mają po 14,15 lat,a uważają się za Bogów.Ze słuchawek wydobywała się głośna muzyka,która próbowałam zagłuszyć myśli.Nie dałam rady,myśli ciągle krążyły nie mogąc dać mi spokoju.W pewnym momencie przystanęłam rozglądając się wokół.Stałam w miejscu,z którym wiąże szczególne wspomnienia..Pamiętam kiedyś przyjaciółka powiedziala mi,że nie lubi pewnego mostu,bo codziennie szła nim własnie z nim,z wielką miłoscią.Ale on odszedł.Pomyślałam,ze w takim razie ja nie powinnam lubić swojej kuchni,swojego pokoju,swojego łóżka i całego miasta.Wystarczy,że polubiłam Jego,aż za bardzo.2 dni temu doszło nowe miejsce.. Podgłosniłam i zmieniłam muzykę na żywszą.Prócz niej nie słyszałam nic,zamiast tego czułam łzy spływajace mi po policzku..Szłam coraz szybciej,by tylko znaleźć się w swoim ciepłym,łososiowym pokoju..
|