To było tak, jakbym szła pod górę po stromym zboczu i jakby kilka metrów przed szczytem obsunęła mi się noga. Nie miałam się czego przytrzymać, zaczęłam spadać w zawrotnym tempie, wszystko dookoła mnie zmianiało swój obraz, nieczego nie mogłam poznać. Tylko spadałam, spadałam i pomału wypuszczała z rąk wszystkie skarby, które udało mi się zebrać w drodze pod górę..
|