Byłaś cierpliwa. Znosiłaś jego fochy, często milczącą komórkę, jego nieobecność, jego chamstwo skurwysyństwo, frajerstwo. To, że olewał Cię, zjawiał się na chwilę co parę dni, uważając, że nic się nie stanie i raz po razie wymyślał coraz bardziej popaprane wymówki. W końcu coś w Tobie pękło, nie wytrzymałaś kolejnej złamanej przez niego obietnicy. Siedziałaś z kubkiem gorącego kakao pod kocem, przypominałaś sobie jak głęboko patrzył w Twoje oczy i składał Ci kolejną obietnicę bez pokrycia. Nie wytrzymałaś i postanowiłaś postawić mu ultimatum. Jednak on to olał, a kiedy Ty sklejałaś swoje biedne, małe serduszko, on bajerował już inną./kokaiina
|