zmieniam zdanie co jakiś czas. w zimie pragnę upałów. słońca, które ogrzewałoby mnie pozwalając mi biegać w króciutkich szortach i w skąpej koszulce, natomiast w lecie chcę już zimy. chłodnego puchu, który pozwalałby mi na akrobacje. jeszcze jakąś godzinę temu nie potrzebowałam niczego. film, lampka wina i własność pilota była dla mnie szczytem marzeń, a teraz? teraz by tak było potrzebuję Ciebie. Twoich ramion, które obejmowałby moje ciało. Twoich ust, które tworzyłyby przyjemne dreszcze na moich plecach. ale przecież to normalne. w końcu jestem kobietą. /happylove
|