I wziął rower i pojechał... pojechał tam gdzie zazwyczaj składa swoje mysli w jedną całość, Usiadł otłumiony ciszą i spokojem. Lecz ten raz różnił sie od tych wielu wielu wcześniejszych razy.. Zrozumiał ze jest tylko małą pieprzoną bakterią w tym wszystkim i nikogo nie obchodzi czy on jeszcze sobie żyje? Wstał i pokornie wrócił do domu, bo nie mógł juz słuchać własnych mysli które powoli sprawiają ze On juz dawno umarł.
|