Najbardziej wkurwiające jest to, że to co uwielbiam, co daję mi siłę, ten krótkotrwały zastrzyk chorej fascynacji, to wszystko, jest warte miana "ZŁEGO", przynajmniej tak nazwałby to ogół . Nie ogarniam samej siebie. Dodatkowo gubiący jest fakt, posiadania dwuistnej natury moich decyzji: jedna dobra, druga zła. Najgorszy jest ten cholerny żal do samej siebie, gdy spojrzę na tatę, jedynego faceta który mimo wszystko kochał, kocha i będzie kochał i który zawsze jest przy mnie i tak już pozostanie . Z drugiej strony wiem, że inaczej bym sobie nie poradziła. więc może nie zawsze, moje decyzje są tymi najgorszymi. Nie wiem, może kiedyś bd znowu tego żałować. Może. Lecz na razie muszę przekonać wszystkich dookoła, że ze mną jest dobrze, że sobie radzę . Musze być wystarczająco otwarta na ludzi by wierzyli, że jestem szczera, ze czuję tak jak mówię. Niech myślą, że znają mnie na wylot, tak na prawdę nie wiedząc o mnie praktycznie nic. To mój cel- nigdy nie dać się zniszczyć- Nikomu .
|