szłam z kumplem przez miasto. było ślisko więc szłam powoli żeby się nie poślizgnąć. śmiał się ze mnie całą drogę że idę jak idiotka. na to cały czas odpowiadałam 'zamknij się bo ci zaraz przyjebie' szedł cicho. szliśmy w ciszy przez około 10 min. zaczęłam opowiadać mu jakieś głupoty. kiedy zauważyłam że go nie ma obok, odwróciłam się i zobaczyłam go leżącego na środku drogi. 'ale urwał' krzyknęłam śmiejąc się pod nosem. śmiał się ze mnie a sam zrobił z siebie idiotę. a teraz się nie odzywa, udaje focha za to że nie pomogłam mu wstać.
|