poszliśmy na grób zmarłej siostry . nienarodzonego dziecka mojego ojczyma . mojego ojca . stanęliśmy wszyscy , braciszek położył swojego ulubionego misia na nagrobku . mama była w szoku . uśmiechnęłam się do niego lekko . widząc , że tata nie ogarnia , chwyciłam go za rękę . - tato , ogar . jest okej - o tak córuś . - uśmiechnął się , dumny , że zna znaczenie tego słowa . i gdy wiatr rozwiewał moje włosy , przeszło mi przez myśl , że może ona - że może miriam jest zła , że to ja dzisiaj jestem przy nim i to ja mówię do niego ojciec , chociaż nim nie jest . - ' nie odbieram ci go . on jest nasz . kocha nas tak samo . ' - powiedziałam w duchu i jakby wiatr ustał .
|