było juz późno. wyszła z psem na spacer. miasto jakby zamarło, a raczej zasnęło. szła osiedlam pomiędzy blokami. w oddali słychać było poszczekiwania psów i delikatny szum liści. miała na sobie tylko podkoszulkę a na nie wielką czarną bluzę. uwielbiała za duże rzeczy, choć tak rzadko w nich chodziła. minęła sąsiedni blok i słychać było z uchylonego balkonu śmiech, radość i dobry humor domowników, czego nie mogła powiedzieć o sobie. na sama myśl o przeszłości coś ściskało ją w gardle.
|