Nie mogę oprzeć się wrażeniu, że zostałam wyrwana z innej epoki. Epoki, w której istniała prawdziwa miłość, a nie umowa, która jest oparta na obopólnych korzyściach i zrywana, gdy tylko źródła dochodów emocjonalnych przestają satysfakcjonować, lub wyczerpują się. Dlatego tak trudno mi funkcjonować w dwudziestopierwszowiecznej brutalnej rzeczywistości.
Dopijam zimną kawę, a na mojej twarzy pojawia się grymas. Chyba właśnie tak smakuje moja codzienność...
|