chyba obudziła się we mnie mała dziewczynka, która ostatencyjnie dawała mi do zrozumienia, że nie chcę tego, co tworzę, ona nie chce w tym trwać. buntuje się, a moje ciało cierpi. rozdwojenie jaźni, tak to się nazywa? moje alter ego, które udało mi się uciszyć, znów się przebudziło. wszystkimi możliwymi siłami staram się ogłuszyć to cholerstwo, jest zbyt wrażliwe na trwanie. bo to kurwa prawdziwe życie jest, tutaj nie ma miejsca na tkliwość. zrujnowane światopoglądy, wypalone emocje, bolesna egzystencja. bunt, czy pogodzenie się z rzeczywistością? z góry jesteśmy skazani na klęskę.
|