Jak byłam mała, i wchodziłam pod stół na stojąco miałam w tyłku wszystkie miłości. Gdy mama mówiła w żartach, że Piotruś z piaskownicy chyba mnie podrywa pożyczając mi łopatkę, obruszałam się i wykrzywiałam ustaw w grymasie-Chłopcy są beznadziejni mamusiu. Nigdy nie będę mieć żadnego.-A teraz? Moja rodzicielka mówi tylko 'uważaj na mężczyzn złotko, potrafią zranić', a potem niezdarnie ociera rękawem moje łzy wylane przez dzieciaka ,który sądzi, że jest duuuzim chłopcem. Moje zdanie trochę się zmieniło-Chłopcy są beznadziejni mamusiu, ale jeden jest mi potrzebny jak tlen. /esperer
|