Czasami płaczę. Zdarza się to coraz częściej. Płaczę z różnych powodów, które jakimś zawiłym sposobem zawsze prowadzą do Niego. Najbardziej boli mnie druga łza. Pierwszą mogę sobie wytłumaczyć, przecież mogła być spowodowana kichnięciem, czy też paproszkiem. Druga łza jest zapoczątkowaniem strumienia, którym mogłabym napoić całą moją rodzinę. Boli mnie, łzy są coraz bardziej gorzkie. Płaczę więcej, przecież gorzkość kojarzy mi się z alkoholem, który nas przed sobą otworzył. Na twarzy pojawia się zarys uśmiechu, zapewne przypominam sobie nasze chwile... i więcej łez, bo tych chwil już nie ma, one nie wrócą. Mija kolejny miesiąc, a ja płaczę. I chyba uzależniłam się od płaczu. Jest dla mnie czymś zupełnie normalnym. Jest teraz moim dopełnieniem, jak poranna herbata earl grey.
|