Kiedy obudziłam się dziś z płaczem, położyłam głowę na misiu, którego mam od zawsze. I - serio- trochę pomogło. Włożyłam do uszu słuchawki i puściłam sobie 'Demolition Lovers'. Przypomniała mi się noc taka jak dziś, tylko, że byłam słodką pięciolatką i nie słuchałam My Chemical Romance. Bałam się, bo byłam pewna, że pod moim łóżkiem mieszka potwór, który na pewno zaraz mnie pożre. Z bezradności zaczęłam płakać. Cichutko, jak dziś. Identycznie. Dlaczego? Bo dzisiaj też płakałam przez potwora, z tym, że nie była to wielka, oślizgła bestia, a bardzo inteligentny, przystojny i pozornie czuły chłopak.
|