Podczas świąt zjechała się cała moja rodzina, wszyscy siedzieli razem przy stole. Z braku tematu do rozmów zaczęli rozmawiac o mnie, o moich znajomych. Dziadek zaczął mówic, że nie mogę sie z nimi zadawac, że to marginesy społeczne, gnoje uliczni. Nie mogłam się powstrzymac , krzyknęłam na cały dom , że gówno im do tego z kim ja się zadaje, nie znają ich. Że gdyby nie Ci ludzie dawno by mnie z nimi nie było, ze mam w nich oparcie i tylko przy nich jestem sobą. Łzy płynęły mi stróżkami po policzkach. Wszyscy na mnie patrzeli z szeroko otwartymi oczami. A ja wstając od stołu rzuciłam dziadkowi, że teraz wlaśnie ide do marginesów. I w dupie mam całą tą udawaną familiade. / truuskawkaaa
|