Idąc chodnikiem, nocą, ze słuchawkami w uszach i jego ulubioną nutą w nich, prowadząc tandetną hulajnogę od brata, wyobrażasz sobie jak szybko byś biegła, gdybyś zobaczyła go akurat teraz, wychodzącego z naprzeciwka. Jak byś wszystkim rzuciła, by tylko mieć wolne ręce i nimi go objąć. Myślisz jak cholernie zaciętą walkę twoje serce toczyłoby w tej chwili z rozumem. Biegniesz. Pomimo tego, że Cię zranił, że masz do niego ten ogromny żal. Ale nie tylko żal. Masz nadal do niego tą pierdoloną słabość. / trocheusmiechu
|