Masz czasem tak, że wchodzisz do pustego pokoju, upadasz, i wybuchasz spazmatycznym płaczem, którego nikt nie jest w stanie powstrzymać, poza osobą która go wywołuje? Twoje łzy lecą, a ty przy tym coraz mocniej zagryzasz wargi? Aż w końcu, zaczyna lecieć z nich krew? I znów, coś cie przekonuje, że miłość istnieje, ale niestety nieszczęśliwa, ale tylko ta przez którą leci krew(nieważne czy z warg, czy z nadgarstków), i hektolitry łez?
|