(cz.1.) Wybiegła zapłakana z domu, nie mogła już słuchać kłótni taty i brata, to był wielkanocny poranek, powinni siedzieć szczęśliwi przy stole, było wystarczająco ciężko z tym, że mama rano musiała iść do pracy i nie mogła być z nimi, do tego ta kłótnia, kompletnie ją przybiła. Pobiegła do niego, nie zastanawiała się czy siedzi jeszcze przy śniadaniu, że powinien być teraz z rodziną, nie z nią. Po prostu przeszła przez furtkę i zapukała. Otworzył jej drzwi, kiedy ją zobaczył, cały się przeraził, pociągnął ją na ławkę w ogrodzie i zaczął pytać, co się stało. Nic nie mógł zrozumieć przez jej płacz, przytulił ją, a kiedy się odrobinę uspokoiła, opowiedziała mu wszystko. Cały czas ją uspokajał, wtulona w końcu usnęła na jego kolanach, nie budził jej. Wziął na ręce i zaniósł na górę do swojego pokoju przykrył kocem i pozwolił spać. /niegrzeczniuchxd
|