Na codzień szczęśliwa. Uśmiech nie schodzi jej z twarzy. Jednak pojawiają się dni, w których najzwyczajniej w świecie siada i zaczyna płakać, wspominać, błagać Boga, żeby to wróciło, krzyczeć, że oddałaby wszystko żeby to trwało dalej. Ale tak naprawdę nic z tego nie ma. Miliony lez które wylewa - są dowodem na to, że jest bezsilna. Wspomnienia - zadają ból, gorzej niż cios nożem. Błaganie Boga - i tak nie spełni jej próśb. A te słowa o oddaniu wszystkiego? to ją boli najbardziej. Bo wie, że to prawda. Jednak ON tego nie docenia..
|