Najpierw między nami był czas wyciągania drzazg i bólu spod skóry. Skóra pęka. Pokazują się wyschnięte koryta rzek. W miejscu naszych blizn nie ma miejsca na szczęśliwe zakończenia. Wiem, że czasem mnie kochasz.
Słuchałam Twojego wnętrza, przykładając ucho do lewej dłoni. Krzyczysz w każdym jej zagięciu, że zwykle jestem miękka, więc upadki w ramiona nie bolą. Ostatni raz zgubię się do końca tam, gdzie dziewczęta dojrzewają cynamonowo i gdzie niecałkowita samotność brzmi tylko trochę lepiej.
Nie jestem nagą panną w intymnym obliczu. Nie mam czekoladowych oczu z wyjedzonym środkiem jak kobiety zgrzytające warstwą powiek. Choćbym siebie wywinęła na drugą stronę - nie zrobię żadnego wrażenia. Można do mnie przywyknąć jak do widoku z okna.
|