- niunia, przyjdę po Ciebie w niedzielę. - co? w niedzielę? Mati, jest przecież wielkanoc. - to co z tego? zjesz i wychodzimy, robimy laną niedzielę, bo w poniedziałek ma padać - i co, w poniedziałek nic nie będzie? - nic a nic, słoneczko, będziesz suchuteńka.; szczerze wątpie, że całe te kochane kółeczko wzajemnej adoracji nie poleje niczym w poniedziałek. szykuje się największe lańsko w historii osiedla, będzie grubo, byle do jutra! < 3
|