scena 1. był kolejny dzień z typu 'nudna sobota'. poszliśmy razem do klubu. po jakichś 15 minutach gadania z kumplem zauważyłam że zniknął. zdenerwowana ruszyłam w stronę baru. byłam na niego wściekła za to że zostawił mnie samą. szukałam go chyba z godzinę. w końcu zaczęłam płakać. ' ee, mała, co jest ? ' zapytał zaniepokojony kumpel. 'znowu mnie wystawił, znowu..' odpowiedziałam i ruszyłam w stronę wyjścia. nie zatrzymywał mnie, bo dokładnie wiedział że chce być sama. przed wyjściem stał tłum ludzi. podeszłam tam. na ziemi leżał on. bez ruchu. szybko przepchałam się przez wszystkich gapiów i zapłakana rzuciłam na jego nieruchome ciało.
|