nakrzyczała na wszystkich po kolei, wzięła swoją torebkę. trzasnęła drzwiami... ciężkimi krokami ruszyła w wiejską ścieżkę... gdy w zasięgu jej wzroku nie było nikogo, zaczęła biec, poleciały łzy. słońce świeciło jej w oczy... usiadła w cieniu, na największym znajdującym się tam kamieniu. nerwowo rozejrzała się. ze swojej torebki wyciągnęła duży zeszyt. otworzyła go na początku. nerwowo kreśliła słowa.. łzy leciały bez opamiętania... spojrzała w górę z nadzieję, że łatwiej będzie jej oddychać. część I
|