Otworzyłam oczy, zimny dreszcz strachu przeszedł mi od stóp,przez każdy nerw aż do głowy.Chłód.Niewyobrażalny chłód.Karuzela, świat się kręci! Znów to uczucie.Pamiętam,miękkie, sine kolana...kukiełka z plasteliny-dzień dobry, chodźmy rzygać.Świat jest okrutny, jest mi niedobrze...chce do łazienki-nie mogę.Zaraz wyleci mi serce. Uderzeń 100. Uderzeń1000 na minutę...sekundę?nie wiem. Zatraciłam na moment poczucie czasu.Ale dzień dobry-wróciłam, obudziłam się...ach, wyspałam się.Powoli szybko wstałam, byle by znów nie paść na ziemię. Co do cholery jest grane?Liczę do 10ciu,próbuje opanować chłodne drżenie dłoni,uspokajam serce.Przesadziłam?Niemożliwe.Gdybyś mnie teraz widział, gdybyś kurwa wiedział co robię by nabrać sił na pusty,zwyczajny dzień..gdybyś...Ale nie. nigdy się dowiesz, nigdy nie zobaczysz jaką krzywdę sobie wyrządzam.Niszcze się. Znikam.Hej, umieram.Przekreślam się.Skreślam.Kreską.Kreska za kreską.
|